Zjawisko sodomii w polskiej poezji erotycznej XVIII wieku

Szymon Piotr Dąbrowski,
Uniwersytet Śląski


Résumé

            Referat przynosi przegląd wąskiego wycinka osiemnastowiecznej, polskiej poezji erotycznej pod kątem występowania w niej, odnoszącej się do sfery ciała, kategorii sodomii. Omawiane zjawisko – pojmowane jako grzech, a nie właściwość lub przypadłość konkretnych ludzi - mogło być rozmaicie rozumiane, począwszy od wszelkich grzechów przeciwko naturze (peccata contra naturam), a skończywszy na konkretnych typach obcowania seksualnego. Tomik Płodny jest świat w występki, wydany w 1996 roku, będący najobszerniejszą antologią poezji erotycznej wieku świateł, do której teksty wybrał i opracował Witold Nawrocki zawiera tylko dwa utwory, w których pojęcie sodomii zostało przywołane bezpośrednio. W przypisywanym Stanisławowi Trembeckiemu paszkwilu Na Elżbietę podmiot posłużył się toponimami: Korynt, Sodoma oraz Gomora, dla uwypuklenia rozwiązłości seksualnej adresatki wiersza, czyli Elżbiety Sapieżyny z Branickich. Natomiast anonimowa Skarga na księży... skierowana do biskupa latyczowskiego Michałą Romana Sierakowskiego jest atakiem wymierzonym w adresata wiersza i podlegających mu duchownych, obnażającym zakłamanie, a przede wszystkim rozwiązłość seksualną kleru polegającą na obcowaniu z zamężnymi kobietami. Jednym z zabiegów mających to umożliwić jest właśnie określenie popędów księży mianem „sodomskich mocy” oraz dwukrotne użycie toponimu Sodoma. Zatem badana kategoria była z pewnością rozumiana jako rozwiązłość – w pierwszym przypadku podmiot mgliście sugeruje również inne, nie angażujące męskiego członka typy współżycia, jednak trudno rozstrzygnąć czy miał na myśli seks inny niż różnopłciowy. Z kolei w drugim sodomia jest  popędem prowadzącym do współżycia księży z mężatkami.
            Równocześnie przegląd nielicznych przedstawień i aluzji homoerotycznych wskazuje, iż tego typu zachowań nie kojarzono z grzechem sodomii. Oczywiście uwaga ta dotyczy jedynie analizowanych utworów, zatem ma charakter przyczynkowy. Na obecnym etapie badań trudno jednoznacznie przesądzić czy wynika to z niereprezentatywności analizowanych wierszy czy jest uwarunkowane czymś innym. Bardziej prawdopodobna wydaje się ta pierwsza hipoteza, co wynika z faktu, iż znane są badaczom wcześniejsze teksty polskie jednoznacznie wiążące zachowania jednopłciowe z sodomią.



Ciekawostki

            Badacze interesujący się postrzeganiem homoseksualizmu w XVIII wieku podają przykłady dwóch magnatów: Janusza Aleksandra Sanguszki (1712–1775) oraz Jerzego Marcina Lubomirskiego (1738–1811)[1].
            Pierwszy z nich „utrzymywał mężczyzn do amorów”, równocześnie ignorując swoją piękną i majętną żonę – Konstancję z Denhoffów, która ostatecznie zdecydowała się na opuszczenie męża. Dwóch z jego kochanków znamy z imienia. Byli to Karol Szydłowski (taką informację podaje Janusz Tazbir), który otrzymał od Sanguszki z ordynacji ostrogskiej miasteczko Koźmin i siedemnaście wsi oraz Kazimierz Chyliński, który za sprawą ojca magnata trafił na dwanaście lat do gdańskiego więzienia (Paweł Fijałkowski i Piotr Oczko). Porwanie kochanka Sanguszki było próbą zainteresowania księcia żoną, jednak na niewiele się to zdało. Ostatecznie, ze względu na szacunek dla ojca i lęk przed jego reakcją Sanguszko jedynie potajemnie sprowadzał sobie faworytów.
            Natomiast drugi wskazany szlachcic, jak zrelacjonował Michał Modzelewski, „upatrzył sobie kozaczka”. Co dziwne Paweł Fijałkowski za Romanem Kaletą, identyfikuje go z kolei jako Karola Szydłowskiego, który według Tazbira miał być kochankiem Sanguszki. Według archeologa i historyka domniemany partner Lubomirskiego nabył starostwo uszyckie w 1765 roku, co stawia pod znakiem zapytania relację Modzelewskiego, według której Szydłowski był nobilitowany przez Stanisława Augusta za pośrednictwem właśnie Lubomirskiego.
            O ile relacje na temat konkretnych postaci w XVIII wieku są nieliczne, o tyle znamy dość sporo sformułowań, które stosowano na określenie zachowań homoseksualnych lub osób, które oddawały się tego typu praktykom. Są to: „samcołożnik”, „mężołożnik”, „plugawcy psotliwi”, „sodomici”, „sodomiści”, „gomorczykowie”, „gamraci nieczyści”, „niewieściuchowie”, „paziolubstwo”, „mężczyńska psota”, „mężołożnictwo”, „turecki niewstyd”, „mężczyzny z mężczyzną wstydliwe bawienie się”, „paskudny wschodni narów”, „psota sodomska”, „włoski, ohydny nałóg”, „grzech sodomski”, „sodomska psota”[2].
            Większość z powyższych określeń ma charakter dość płynny i niejasny. Inne podejście, o charakterze znacznie bardziej precyzyjnym znajdziemy w rozważaniach teologów. Dla przykładu Gaudenty Pikulski wyróżnił sodomię pełną (perfecta) i niepełną (imperfecta). Według księdza należy brać pod uwagę dwa aspekty omawianego zjawiska: niewłaściwą płeć partnera oraz sposób obcowania pomijający tak zwane „przyrodzone narzędzie” (extra vas debitum). Według tego toku rozumowania pierwszy typ sodomii może dotyczyć tylko obcujących ze sobą mężczyzn, gdyż łączy dwa aspekty, zaś drugi zachodzi między współżyjącymi ze sobą kobietami lub może zachodzić między mężczyzną i kobietą, gdyż te dwa typy obcowania zawierają tylko jeden ze wskazanych aspektów[3].



[1]          Relacje dotyczące Janusza Aleksandra Sanguszki i Jerzego Marcina Lubomirskiego znajdują się w: J. Tazbir, Staropolskie dewiacje obyczajowe, „Przegląd Humanistyczny” 1985, nr 7/8, s. 8,  P. Oczko, Dlaczego nie chcę pisać o staropolskich samcołożnikach? Przyczynek do „archeologii” gay studies w Polsce, „Teksty Drugie” 2008, nr 5, s. 35–36, P. Fijałkowski, Świat staropolskich mężolubników, w: idem, Homoseksualizm. Wykluczenie – transgresja – akceptacja, Warszawa 2009, s. 140–141.
[2]          Podaję za: P. Oczko, op. cit., s. 33.
[3]          T. Nastulczyk, P. Oczko, Z leksykalnych problemów badań nad homoseksualnością staropolską, „LiteRacje” 2011, nr 2, s. 109.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz